poniedziałek, 10 lipca 2017

Zdobywcy Oddechu - Przemysław Piotr Kłosowicz - wyd. Novae Res

"Przychodzi taki czas, gdy złe emocje, żale i bolesne wspomnienia należy sprzedać na garażowej wyprzedaży. Pozbyć się ich, powyciągać z szaf, szuflad, pudeł i mózgu, może komuś przydadzą się bardziej." 
★★★☆☆
(a właściwie to trzy i pół!)

"Zdobywcy oddechu" to powieść, która z pewnością przykuwa uwagę. Sama okładka i tytuł książki bardzo mnie zachęciły - po przeczytaniu opisu nie za bardzo wiedziałam czego powinnam się spodziewać. Już od pierwszych stron zostałam bardzo mile zaskoczona, ale o tym za chwilkę.

Wiktor jest po czterdzieste, ma syna z zespołem Downa i pracuje jako wykładowca na uniwersytecie, chociaż od zawsze pragnął zostać pisarzem. Nie jest zadowolony z siebie i swojego życia. Piotr to dwudziestosiedmioletni facet, który przez swoją "odmienność" zdecydował się na opuszczenie swojej wsi i zamieszkanie w dużym mieście, w nadziei, że to właśnie w Krakowie odnajdzie prawdziwą miłość i będzie szczęśliwy. Na końcu mamy Zbigniewa, który od zawsze czuł się jak outsider i nie potrafi odnaleźć się w życiu - przytłacza go myśl wiecznej samotności i upływającego czasu. 
Cała książka skupia się na tych trzech bohaterach, ich przemyśleniach i fragmentach z życia.
 "Zdobywcy oddechu" to z pewnością nie powieść, w której akcja będzie pędzić w zawrotym tempie, mimo wszystko uważam, że naprawdę warto rzucić na nią okiem. 

W swojej książce Pan Piotr skupia się na psychice i emocjach bohaterów przez co w pewien sposób chcemy dowiedzieć się czegoś więcej o ich życiu. Mimo małej ilości akcji i dosyć trudnego języka, którym momentami posługuje się autor, książkę czyta się naprawdę szybko. "Zdobywcy oddechu" to powieść dosłownie wypchana metaforami i porównaniami - przy dosłownie każdym zdaniu możemy doszukać się drugiego znaczenia i ukrytej gry słów. Po raz pierwszy czytałam książkę napisaną w tak specyficzny i barwny sposób. Na początku trudno było mi zrozumieć styl Pana Piotra i kierunek w którym dąży z całą historią. Na szczęście już po kilku stronach przyzwyczaiłam się i nie chciałam odkładać książki. 
Na pierwszy rzut oka moglibyśmy stwierdzić, że każdy z naszych bohaterów to typowy pesymista, a ich przemyślenia powinny zmuszać nas do długich i smutnych refleksji. Mimo poważnych tematów i niezbyt pozytywnego nastawienia do życia, każda postać potrafiła naprawdę mnie rozbawić. Najbardziej przypadły mi do gustu zapiski Piotra, najmniej - Zbigniewa. Za to Wiktor dał mi do zrozumienia, jakie trudy czekają rodziców z chorymi dziećmi. Moglibyśmy pomyśleć, że bohaterowie nie mają ze sobą nic wspólnego. Wiek, praca, doświadczenia... Różne światy. Mimo wszystko ich podejście do życia i sposób myślenia pokazują nam, że każdy z nas jest do siebie w pewien sposób podobny i sprawia, że możem się z nimi utożsamić. Bo w końcu codziennie wszyscy walczymy o ten oddech - i jesteśmy prawdziwymi zdobywcami. 

 No i ostatnia sprawa: zakończenie. Koniec książki, ostatnia strona i zdania kompletnie zbiły mnie z tropu i sprawiły, że nie wiedziałam co myśleć. No i w sumie dalej nie wiem, ale to chyba znak, że książka była dobra. bo emocji jest dużo. Zszokowanie? Rozczarowanie? Niedosyt? A może wszystkiego po trochu?

"Zdobywcy oddechu" to bardzo specyficzna powieść, napisana troszkę inaczej niż inne książki, które zazwyczaj czytam. Mimo wszystko bardzo miło spędziłam z nią czas i z czasem z pewnością zaopatrzę się w wersję papierową, aby móc do niej wrócić, przeczytać po raz kolejny i pozaznaczać milion fragmentów i cytatów (uwierzcie mi, że trafiałam na takie co chwilę! To jak zaznaczanie każdej strony!). 

Czy losy naszych bohaterów w pewien sposób się ze sobą połączyły? No i jakie były tego skutki? Jeżeli macie wolną chwilkę i nie boicie się sięgać po coś "innego" to z pewnością mogę Wam polecić tę powieść. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi. 



Trzymajcie się,
Marta





6 komentarzy:

  1. Bardzo podobał mi się styl autora, zdecydowanie zapadł mi w pamięć jego sposób prowadzenia narracji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie właśnie taki sposób narracji bardzo wymęczył - zbyt duża gra słów, która momentami sprawiała, że przewracałam oczami ze zirytowana. Ale faktem jest, że to coś zupełnie nowego, a mimo kłopotów w odbiorze przeczytałam książkę praktycznie jednego dnia

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam Twoje zdjęcia na Instagramie i nie mogłam oderwać wzroku od okładki tej książki. Swoją recenzją tylko zachęciłaś mnie do tego, by ją przeczytać. Lubię "specyficzne" książki, mam nadzieję, że kiedy się na nią zdecyduję, nie zawiodę się :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka powalająca. Ma w sobie coś takiego, co mnie przeraża i ciekawi zarazem.
    xx,
    http://pattzy-reads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zaciekawiła recenzja tej książki. Myślę, że kiedyś się na nią skuszę.
    Pozdrawiam, zostaje na dłużej i zapraszam do siebie :D
    https://gosiaandbook.blogspot.com/2017/07/recenzja-obronca-miosci-sandi-lynn.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna książka, o której nigdy nie słyszałam, a dzięki Tobie ją poznam, bo zachęca mnie do tego Twoja recenzja! <3

    OdpowiedzUsuń

Instagram