 |
„Za czym wszyscy gonimy? - zastanawia się Nella. Za życiem, odpowiada sama sobie, chcemy wyzwolić się z tych niewidzialnych więzów, o których Johannes wspomniał w swoim gabinecie, albo przynajmniej osiągnąć szczęście, tkwiąc w nich.”- Jessie Burton "Miniaturzystka"
★★★★☆
|
Po kilku
godzinach nauki hiszpańskiego szczerze
przyznam, że mam serdecznie dosyć. Mój mózg za chwilę wypłynie mi uszami.
Niestety, ustny egzamin już za dwa tygodnie a
ja jestem w d... W polu.
Porozmawiajmy
może o „Miniaturzystce” autorstwa Jessie
Burton.
Zacznijmy od
typowego wstępu, króciutkiego opisu książki który każdy pewnie już zna. Pozwolę sobie tu wkleić krótki opis który napisałam w ostatnim poście z podsumowaniem:

Nella Ortman w
wieku osiemnastu lat wychodzi za mąż za bogatego kupca. Pełna nadziei na lepsze życie u boku zamożnego mężczyzny wyjeżdża z rodzinnego domu i przenosi się do swojego męża, Johannesa. Po przeprowadzce Nella poznaje
siostrę Johannesa, Marin. Od
początku widać, że kobieta nie jest
przyjaźnie nastawiona do
Petronelli. Na dodatek Johannes nie poświęca jej uwagi. Nella
czuje się osamotniona. Po pewnym
czasie dostaje od męża prezent ślubny: replikę domu w którym mieszka. Młoda mężatka prosi tajemniczego miniaturzystę o wykonanie mebli do domku. Na początku Nella jest pod ogromnym wrażeniem. Bardzo szybko podziw zamienia się w strach-miniaturzysta zaczyna wysyłać jej coraz więcej paczek z miniaturowymi rekwizytami do
domku-problem polega na tym, że figurki i dodatki które otrzymuje Petronella zaczynają odsłaniać tajemnice domowników i zwiastować tragedie z ich udziałem. Na
dodatek młoda kobieta nawet nie
prosi o paczki, chce aby tajemniczy miniaturzysta zostawił ją w spokoju. Wyrocznia?
Przypadek?
W podsumowaniu
napisałam, że miałam troszkę problemów z tą książką. Nie mogłam się w nią wgryźć, ale podejrzewam, że to wina Remigiusza Mroza i jego „Kasacji”, która wywołała u mnie mały zastój czytelniczy. Mimo wszystko, po 100/150 stronach dosłownie płynęłam przez „Miniaturzystkę”. Może nie do końca płynęłam, bo nie miałam na to za bardzo czasu. Pluskałam się? Wolniutko płynęłam żabką?????
Marta, przestań, Chryste panie.
 |
„Kiedy poznajesz kogoś od podszewki, Nello... kiedy przejrzysz urocze
gesty, uśmiechy... i ujrzysz ten żałosny strach, który kryje się w każdym z nas... wtedy
pozostaje tylko wybaczać. Wszyscy rozpaczliwie
tego potrzebujemy.”
Mimo trudnego
startu, od pierwszych stron zauważyłam jak pięknie napisana jest ta książka. Czytałam ją po angielsku i chyba
dzięki temu zauważyłam to coś. To piękno. Jessie Burton w piękny sposób opisała siedemnastowieczny Amsterdam. Przepych i ubóstwo. Zaczynając tę książkę myślałam, że mała replika domku i
tajemnicza miniaturzystka będą jedynym i głownym wątkiem tej książki. Myliłam się. Bardzo, bardzo się myliłam. Gdy akcja zaczęła się rozkręcać, nie obchodziło mnie czy Nella znajdzie wspomnianą wyżej miniaturzystkę. Czy odkryje kim jest. Nie!!! Bardziej obchodziły mnie losy innych bohaterów: męża Petronelli, jej
szwagierki, czy nawet pomocy domowej. Każda z tych postaci była pełna tajemnic.
„Wszyscy przez lata tkwimy
w niewidzialnych klatkach, których pręty zrobione są ze zbrodniczej obłudy.”
Pod koniec książki moje serce dosłownie pękało, kruszyło się na coraz mniejsze kawałeczki i typowo poleciały łzy. Dosłownie bolało mnie serce. W pewien sposób zżyłam się z każdym bohaterem i czułam się, jakby ich życie stawało się moim własnym.
Nie wiem ile
mogę Wam powiedzieć, aby w jakiś sposób nie zdradzić fabuły. Może inaczej. „Miniaturzystka” to książka która pokazuje jak podstępny jest świat w którym żyjemy. Ile w nim zła. Ile niesprawiedliwości. Czytając „Miniaturzystkę” czułam ogromny smutek i żal. Ale to coś w rodzaju dobrego smutku. Smutku którego chcesz więcej. Ja nie wiem. Było mi po prostu szkoda tego wszystkiego. Bohaterów, którzy ranili siebie
nawzajem przez niekończące się tajemnice.
Siedemnastowiecznego Amsterdamu i społeczeństwa które w nim żyło. Naszej tytułowej Miniaturzystki.
„Problem w tym, panowie i
panie, że ci, którzy nie mają horyzontów, pragną zniszczyć nasze.”
Jak zwykle moje
opinie na temat książek to masło maślane. Tym bardziej, że „Miniaturzystkę” czytałam jakiś miesiąc temu. Mam jednak nadzieję, że w jakiś sposób zachęcę Was do przeczytania tej
książki, bo naprawdę warto. Chociażby dla samego klimatu. Książka jest naprawdę pięknie napisana. Jedynym minusem było dla mnie wolne rozwinięcie akcji, nie za bardzo wiedziałam do czego to wszystko zmierza i co miała w głowie autorka. Trzeba było dojść do tego punktu gdzie
wszystko powoli zaczynało nabierać tempa, a czytelnik mógł zacząć sklecać sobie w głowie jakieś teorie dotyczące dalszych losów bohaterów.
Do ostatnich
stron „Miniaturzystka” była dla mnie jedną, wielką zagadką. Po przeczytaniu jej
musiałam się położyć i poukładać sobie wszystko w głowie. Tak więc i ja, tak jak Jessie Burton zostawiam Was z moją równie tajemniczą i mało sensowną opinią na temat tej książki.
„Dla miłości można zaryzykować wszystko - to słodycz zawsze zaprawiona kroplą goryczy.”
Dajcie znać, czy czytaliście i czy w pewien sposób podzielacie moje zdanie. Trzymajcie się!
Marta
|
Jej! Jak piękne napisane i jakie piękne zdjęcia! ��
OdpowiedzUsuńDziekuje!
Usuńuwielbiam Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia,tekst i autorka!
OdpowiedzUsuń❤❤
UsuńChyba za ostro się oceniasz pisząc, że to mało sensowna recenzja. Wiele jest takich książek, które ciężko ocenić, trzeba je sobie poukładać, trochę z nimi "pobyć" po przeczytaniu. Nie czytałam "Miniaturzystki", więc ciężko mi o niej coś powiedzieć, ale na pewno mnie nią zainteresowałaś i będę chciała sprawdzić na własnej skórze jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! 😊
UsuńMam ją od baaardzo dawna na półce, też po angielsku - po Twojej recenzji mam ochotę szybciej się za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam!
UsuńŚwietna recenzja Kochana! Na prawdę! Szczerze powiem, że nigdy nie słyszałam o tej książce. Może kiedyś przeczytam, bo wydaje się być piękną powieścią :)
OdpowiedzUsuńps. jeszcze nie słyszałam o pluskaniu się w książce, a to dobre, lol xd
Dziękuję bardzo!!!!
UsuńNo wiem, że mogłas nie słyszeć, bo ja sobie dużo rzeczy wymyślam 😂😂😂😂
Na pewno przeczytam tylko jeszcze nie wiem kiedy. Kurczę tyle tych książek do przeczytania na teraz, a tak mało czasu!
OdpowiedzUsuńDokladnie!!
UsuńOkładka tej książki jest genialna, a recenzja bardzo zachęcająca;-) kolejna książkę, która ląduje na mojej liście do przeczytania
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zachęciłam :)
UsuńPo Twojej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak tylko kupić Miniaturzystkę i ją przeczytać ��
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo!
UsuńOd pewnego czasu zastanawiam się nad tą książką, ale trochę boję się czy nie będzie dla mnie "za ciężka".
OdpowiedzUsuńTeż miałam na początku takie obawy, ale jak już się wygryzienia to naprawdę miło i szybko się czyta :)
Usuń